czwartek, 28 kwietnia 2016

TYDZIEŃ 9

Zacznę od tego, że w końcu wiem, na czym polega przyznawanie nagrody Slimmer of the Week. Otóż sumuje się liczbę straconych funtów w ostatnich dwóch tygodniach i ta osoba, która straciła ich najwięcej wygrywa. Wyłączeni z tego konkursu są ci, którzy w poprzednim tygodniu zamiast stracić - przybrali na wadze oraz ci, którzy w minionym tygodniu dopiero dołączyli do klubu. Nie wiedząc tego wcześniej i uważając, że wygrywa ten, kto w bieżącym tygodniu schudł najwięcej, byłam niewyobrażalnie zaskoczona, że to znów wygrałam ja! Nawet nie wiecie, jakie to cudowne uczucie! A tym razem w koszyku było tyle dobroci, że aż się martwiłam, że nie dam rady sama tego donieść do domu. Kilka kilogramów jabłek, kilka bananów, kilogram ryżu, opakowanie młodych warzyw, cebula, pomarańcze, mandarynki i limonka, a do tego silikonowa foremka do pieczenia pączków z dziurką! Cieszę się z tego wyszystkiego, jak dziecko :-) Ale ponieważ już jedną taką foremkę mam, kupioną dwa dni temu (!), to oddam ją w dobre ręce mojej siostry, która na pewno wykorzysta ją do pieczenia łakoci dla swoich pociech. Przy okazji wspomnę, że wszystkie dobroci z koszyka dla zwycięzcy pochodzą od członków klubu, którzy przynoszą to, czym chcą obdarować zwycięzcę. Ja dziś dwa jabłka dorzuciłam ;-) Dla siebie!
A skoro wygrałam, to przydałoby się pochwalić, ile w tym tygodniu mnie mniej. Równe 5lbs, czyli 2,267kg. 
Poza cotygodniowymi wpisami w mojej książce SW, korzystam również z aplikacji na telefon oraz strony internetowej, na której aktualizuję swoje dane co tydzień. Jest to dla mnie o tyle fajne, że mimo, iż na spotkaniach wagę mierzy się w kamieniach i funtach, to na stronie używam kilogramów. Tam też przyznawane są osobne "certyfikaty". Dziś po wpisaniu aktualnej wagi pojawił mi się taki oto certyfikat:

To już 15kg mniej na wadze! Jestem dumna z siebie bardzo. Pamiętam, gdy pierwszy raz poszłam na spotkanie w Slimming World, powiedziałam Lindzie, że nie wierzę w skuteczność tego żywienia i nie wierzę, że uda mi się schudnąć I UTRZYMAĆ niższą wagę. A tu proszę bardzo! Od 9 tygodni nie wrócił ani jeden gram, za to co tydzień na wadze troszkę mniej. Raz idzie mi lepiej, raz gorzej, ale zawsze do przodu!
Zauważyłam, że pomaga mi zapisywanie wszystkiego, co zjadam. Wiem wtedy, na co mogę sobie jeszcze pozwolić i co powinnam zmienić, jeśli coś poszło nie tak. Efekty widać po dzisiejszym ważeniu, bo ten tydzień był dokładnie spisywany i analizowany przeze mnie. Polecam ten sposób, to naprawdę działa!

2 komentarze:

  1. No gratuluję i zazdroszczę! I dumna jestem z Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. AAA!!! Super! Gratuluję i trzymam kciuki za więcej :)

    OdpowiedzUsuń